Szukając pomysłu na dzisiejszy tekst, wpisałam w wyszukiwarkę internetową słowo „łoś”. Poza standardowymi stronami o tym jak łoś wygląda i gdzie właściwie żyje, moim oczom ukazały się nagłówki „Poznań. Łoś biegał po mieście..”; „Łoś spaceruje po Lublinie”; „Potrącony łoś utknął między barierkami..” czy moje ulubione „Wolbórz: łoś wpadł do mieszkania przez okno. Biegał z firanką na głowie”. Ten ostatni powinien trafić na pierwszą stronę Faktu, zaraz obok „ Nie śpię, bo pendolino gwiżdże”.
Łosi w kraju jest ostatnio coraz więcej, dzięki czemu na stałe wpisały się one w krajobraz wschodniej i centralnej Polski. Coraz częściej widywane są także na zachodzie czy południu kraju, chociaż tam wciąż wzbudzają niemałą sensację.
Mimo, że łoś jest zwierzęciem wielu zalet i talentów, inteligencja nie stanowi jego najmocniejszej strony. Te raczej łagodne olbrzymy bardzo często nie boją się ani ludzi, ani samochodów. Z uwagi na stały rozwój infrastruktury miejskiej i drogowej, trasy wędrówek łosi ulegają zaburzeniu i zwierzęta zdezorientowane zachodzą w pobliże siedzib ludzkich. Dla mieszkańców Warszawy, Lublina czy Białegostoku nie ma tygodnia, żeby nie usłyszeć o nieproszonym gościu biegającym po osiedlu, czy chyba raczej Łosiedlu. Dziś nie trzeba mieszkać w głuszy, żeby na łosia się natknąć, czy to pod własnym domem, na spacerze z psem czy na drodze szybkiego ruchu. Niestety takie przygody zwierzęta często przypłacają życiem, a wiele z tych tragedii można uniknąć.

Przede wszystkim należy pamiętać, że łoś to dzikie zwierzę. A przestraszone i spanikowane dzikie zwierzę może być agresywne i niebezpieczne dla człowieka. Ważnym jest, żeby do takiego łosia nie podchodzić (nawet jeśli chcemy zrobić tylko JEDNO zdjęcie), nie przeganiać go z miejsca na miejsce i niepotrzebnie nie płoszyć. Często łoś jest taką atrakcją, że ludzie gromadzą się dookoła, zamiast zostawić go w spokoju. W swojej niewiedzy przeganiają zwierzę w miejsce jeszcze bardziej niebezpieczne i to nie tylko dla łosia. Nie muszę także wspominać, że nawet najsłodszego małego łosia NIE WOLNO dotykać.
Jeżeli jesteśmy świadkami obecności łosia tam, gdzie zdecydowanie nie powinno go być, najprostszym rozwiązaniem jest telefon do Straży Miejskiej. W wielu miastach działają osobne oddziały Straży Miejskiej oddelegowane do zajmowania się nieproszonymi dzikimi gośćmi. Warto dowiedzieć się, jakie służby w Twoim mieście interweniują w takich przypadkach. A może w pobliżu działa Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt, który może pomóc lub udzielić niezbędnych informacji?
Pamiętajcie, że zawsze lepiej skontaktować się z odpowiednimi służbami niż działać na własną rękę, a dbając o bezpieczeństwo zwierząt nie wolno zapominać o bezpieczeństwu ludzi.
Mimo nawet najlepiej przeprowadzonej interwencji, obecność łosi w mieście często kończy się dla nich tragicznie. Dobrze jeśli przy tym nie ucierpi żaden człowiek. Pamiętajmy, że nad tak dużym zwierzęciem nie zawsze da się zapanować, a pomoc może nie być możliwa. To także trzeba uszanować i zrozumieć.
