Na wstępie zaznaczę, że będzie to iście zaśliniona historia. Łoś, jak na przeżuwacza przystało produkuje naprawdę duże ilości śliny, a jak się okazuje łosia ślina wyjątkowe sprawy mu na język niesie ;).
Zacznijmy od początku. Na niektórych roślinach bytują grzyby, wytwarzające toksynę (ergowalinę). Stanowi ona mechanizm obronny rośliny przed nadmiernym zgryzaniem. Rośliny, na których bytuje grzyb to przede wszystkim trawy, np. z gatunku kostrzewa czerwona, stanowiące istotny składnik łosiowej diety. Toksyna spożyta przez przeżuwacza w zbyt dużych ilościach jest przyczyną problemów z układem pokarmowym, może powodować nawet utratę fragmentów uszu, ogona czy kończyn. Łosie mają swoje sposoby, żeby się mimo wszystko najeść, a w tym przypadku kluczem do sukcesu jest tytułowa ślina.

Zespół kanadyjskich badaczy wraz z pracownikami zoo w Toronto, zebrał próbki śliny łosi i reniferów, którymi posmarowano obciętą kostrzewę czerwoną z toksycznym grzybem, symulując w ten sposób efekt wypasu. Okazało się, że ślina łosi w ciągu 12-36 godzin hamowała wzrost grzybów!
Wykazano, że ślina łosia zmniejsza produkcję ergowaliny poprzez zakłócenie sygnałów przekazywanych przez roślinę do toksycznego grzyba. Spowalnia także sam rozwój grzyba (co jest obserwowane również u innych gatunków ssaków), ale nie powoduje neutralizacji toksyny.
Mówi się nawet, że łoś przez swoją tendencję do wypasania w określonym rejonie, zapewnia pewnym grupom roślin powtarzającą się ekspozycję na ślinę i doprowadza do zmniejszenia liczby toksyn na preferowanym obszarze. Całkiem sprytnie!
Do niedawna panowało przekonanie, że duże ssaki zmieniają swoje wzorce żerowania lub dostosowują się do paszy gorszej jakości, żeby uniknąć zatrucia toksynami. Dziś wiadomo, że to ślina ułatwia omijanie naturalnych barier ochronnych roślin i umożliwia, no cóż objadanie się ulubionym pokarmem. Do dziś jednak dokładny mechanizm tego zjawiska nie jest poznany, a łosia ślina ma przed nami jeszcze kilka tajemnic.
